Agnieszka Jucewicz-Kwaśniewska

redaktor naczelna "Wysokich Obcasów"

 

Moja praca polega na…

… tworzeniu Wysokich Obcasów, czyli pisma, które porusza ważne, ciekawe, często trudne tematy dotyczące kobiet. Staram się być na bieżąco z tym, co dzieje się w Polsce i na świecie, chociaż przyznaję, że w dobie zalewu informacji jest to niezwykle trudne. Próbujemy te tematy przedstawić w przystępny sposób – także te kontrowersyjne, na które nie ma miejsca w innych czasopismach dla kobiet. Luksus pracy w Obcasach polega między innymi na tym, że mamy wolną rękę w decydowaniu, o czym piszemy.
Pracuję zespołowo – ustalanie priorytetów, głównych tematów magazynu to praca całej redakcji, którą tworzą w tej chwili same kobiety. Do mnie należy pilnowanie kwestii budżetu, współpraca z działem sprzedaży i promocji, ale najprzyjemniejsze jest prowadzenie numerów – to oznacza komponowanie całego wydania od początku do końca: dobranie tematów, redakcję, współpracę z autorami, tworzenie tytułów, leadów, myślenie (wspólnie z działem foto i graficznym) nad okładką, doborem fotografii i ilustracji. Aktualnie prowadzę kolejny numer Obcasów, który w druku ukaże się 4 maja – wszystkie teksty są zredagowane i przeczytane, czasami po kilkanaście razy. W tej chwili są łamane przez graficzkę, pojutrze obejrzymy wspólnie z resztą redakcji, jak wygląda całość, żeby nie przeoczyć niczego przed zesłaniem numeru do drukarni. Dzisiaj w nocy usiądę pewnie jeszcze do pisania redakcyjnego wstępniaka. Wszystkie zgodnie w redakcji najbardziej nie lubimy tej części naszej pracy, paradoksalnie jest ona bardzo ceniona przed nasze czytelniczki.

Zajmuję się tym, ponieważ…

…ponad rok temu dostałam od swoich naczelnych propozycje objęcia tego stanowiska, którą przyjęłam. To było ogromne ryzyko- i dla nich i dla mnie, ponieważ nigdy nie pełniłam tak odpowiedzialnej funkcji. Bardzo się bałam, czy sobie poradzę i jak sobie poradzę i zajęło mi dobre pół roku, zanim oswoiłam się z tą nową rolą. Chociaż nadal zdarzają się dni, kiedy jestem pełna wątpliwości, czy jestem odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. To chyba zresztą dość typowe dla wielu kobiet- szefowych – czasem czujemy, że nie zasłużyłyśmy, że są lepsi, że zaraz ktoś przejrzy nas na wylot i wytknie brak kompetencji.
W 2002 wróciłam do Polski po studiach doktoranckich zagranicą. Jeszcze stamtąd zaczęłam pisać do Obcasów. Po prostu pewnego dnia wysłałam redakcji swój tekst, który został przyjęty. Potem kolejne- czasem się udawało, czasem nie. Kiedy wróciłam na stałe, nadal współpracowałam z Obcasami, nawet, kiedy zatrudniłam się w innej gazecie. Bardzo mi zależało, żeby ten kontakt się nie urwał. Marzyłam o pracy w tej redakcji, więc cierpliwie pisałam, pisałam, pisałam, potem trafiłam tam na kilkumiesięczny staż, a po pięciu latach cierpliwego stukania w klawiaturę dostałam propozycję etatu redaktorskiego. Zaczęłam opiekować się działem psychologii, redagowałam, pisałam, w międzyczasie urodziłam dwójkę dzieci – ta praca pozwoliła mi je urodzić, odchować, a potem wrócić.

Moje największe zawodowe wyzwanie.

To przekonanie, że Obcasy, które tworzymy, są dla ludzi ważne, że chcą je czytać. Każda informacja z zewnątrz, że jakiś nasz tekst komuś otworzył oczy, kogoś poruszył, skłonił do refleksji jest dla mnie bardzo ważna – wtedy czuję, że to co robimy ma sens i że warto dalej to robić. Chciałabym to poczucie utrzymać. Chciałabym również wprowadzić „Obcasy” w erę cyfrową – aby rozwijały się i były czytane także w wydaniach na nośniki mobilne, w internecie.

Wymarzona instytucja kultury to…

…taka, która oparta jest na wspólnym celu, który jednoczy ludzi. Bardzo mnie cieszy, gdy widzę, że coraz więcej inicjatyw powstaje oddolnie, wspólnotowo, że są tworzone przez ludzi skupionych wokół ważnej sprawy; ludzi działających z pasją, dzielących wspólny wysiłek, wspólną pracę i satysfakcję. Myślę, że podobnie jest w naszej redakcji. Nie ma tu jednej osoby, która odgórnie wyznacza cel i sztywno się go trzyma. Jest dialog, dyskusja (czasem bardzo zażarta) i wspólne poszukiwanie najlepszych rozwiązań.

Kobieta, która mnie inspiruje.

Nie mam jednej mentorki. Na swojej drodze zawodowej, na każdym jej etapie spotkałam kobiety, które były dla mnie ważne. To między innymi dzięki mojej poprzedniej naczelnej jestem tu, gdzie jestem dzisiaj – ona zaufała mi, kiedy kilka lat temu przyjmowała mnie do pracy, dała mi komfort łączenia życia zawodowego z rodziną, kiedy miałam malutkie dzieci, uwierzyła, że sobie poradzę na tym stanowisku. Jestem jej za to wdzięczna. Czasem jedno zdanie, jeden gest staje się już takim drogowskazem. Zauważyłam też, że więź między kobietami, nie tylko w pracy, tworzy się wtedy, kiedy odkrywamy przed sobą swoje słabości, trudności, wątpliwości- paradoksalnie wtedy dajemy sobie najwięcej wsparcia.
Kiedy byłam w dołku, jakieś kilka miesięcy po tym, jak zostałam naczelną Obcasów, odezwała się do mnie wieloletnia naczelna innego pisma, którą bardzo ceniłam. Podzieliłam się z nią swoimi lękami i wątpliwościach, a ona napisała: „Dokładnie wiem, co czujesz. Miałam takie same wątpliwości przez 20 lat.”
To mi wtedy bardzo pomogło. Poczułam, że nie jestem z tym sama. I, że takie stanowisko to jest straszna odpowiedzialność, która być może nigdy nie zniknie;-)

Biogram

Agnieszka Jucewicz-Kwaśniewska – redaktor naczelna “Wysokich Obcasów”.

Linki

Wysokie Obcasy
Fot. Filip Klimaszewski

Agnieszka Jucewicz-Kwaśniewska jest mentorką Ilony Majewskiej.